sobota, 29 grudnia 2012

3; w przypływie chwili

Przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Już w poprzednim poście pisałam, że dopadł mnie brak weny. W ogóle nie chciało mi się nawet zaglądać na moje blogi, ale na szczęście chyba powracam do świata żywych piszących :) Mam nadzieję, że nie straciłam moim czytelników (których było mało!) i że zdobędę kolejnych. Jeśli ktoś chce być informowany o kolejnych wpisach proszę napisać o tym w komentarzu podając swój blog lub numer gg. Teraz zapraszam do kolejnej części opowiadania i do opinii na jej temat!

-A ty już w kontakcie z Adamem... - spytała, a raczej stwierdziła blondynka przeciągając się ospale. Chcąc zrobić żart przyjaciółce zepchnęła ją z łóżka rozkładając się wygodnie na całej szerokości. - O taaaak. - westchnęła – Tak lepiej.
-Lepiej ci będzie jak już zejdziesz z tego świata. - Szepnęła brunetka powoli podnosząc się z podłogi. Chwyciła ją za rękę i próbowała ściągnąć z łóżka śmiejąc się przy tym.
-Przestań, bo mi rękę urwiesz! - chichotała blondynka. - Auć! Wariatko!
Dziewczyny wygłupiając się i co chwilę zrzucając z łóżka na chwilę zamarły słysząc dźwięk telefonu Naomi. Nagle obie rzuciły się w jego stronę i po krótkiej walce Sarah odebrała połączenie przychodzące w telefonie przyjaciółki.
-Halo? - powiedziała z dumą. - Nie, ale już leci do telefonu. - śmiejąc się oddała osiemnastolatce telefon po czym wróciła na swoje miejsce w jej dużym i wygodnym łóżku. Po krótkiej rozmowie Naomi wróciła do pokoju rozczarowana.
-Kto to był? - zaciekawiła się Sarah.
-Jakaś babka od reklamy. Wolę stringi czy figi? - przedrzeźniała kobietę dziewczyna.
-Co odpowiedziałaś? - chichotała brunetka.
-Że nie noszę bielizny. - odpowiedziała obojętnie pod nosem się uśmiechając. Często robiły sobie żarty z osób, które dzwoniły do nich z jakimiś ankietami.
-A co ty taka jakaś zdołowana? - spytała już trochę poważniej Lulu. - Wolałabyś, żeby to dzwonił ktoś inny?
-Chyba tak. - odpowiedziała wzruszając ramionami blondynka. Wybierała ubrania na dzisiejszy dzień i co chwila pokazywała się przyjaciółce, która za każdym razem kiwała przecząco głową robiąc przy tym najróżniejsze miny.
-Jeszcze się odezwie. - pocieszała przyjaciółkę w przerwach w międzyczasie, gdy ta nakładała kolejne ciuchy.
-Ja po prostu chciałabym go przeprosić. Głupio się czuję, że go tak wystawiłam. - mówiła z poczuciem winy w głosie.
-Bez przesady! Facet to facet i nie powinien zachowywać się jak jakaś urażona księżniczka!
-Mówił, że nic się nie stało, że następnym razem. Ale chyba następnego razu już nie będzie. A polubiłam gościa, muszę przyznać.
-Przecież ty go w ogóle nie znasz.
-Tak, ale chętnie bym poznała. - Naomi zaczął wracać dobry humor.
-No tak! - żartowała Sarah. - W łóżku na pewno jest dobry. Każda gwiazda muzyki jest dobra.
-A ja nią nie jestem, a też jestem dobry! - wtrącił się Arthur jak zawsze zajmując miejsce u progu drzwi w pokoju siostry. Chłopak nie wyglądał zachęcająco z podbitym okiem, ale czuł się chyba znacznie lepiej.
-Cześć, Arthurku. - przywitała się brunetka.
-Spieprzaj. - blondynka rzuciła poduszką w stronę brata.
-Witaj. - odwzajemnił uśmiech chłopak.
*
-Dawno u nas nie byłaś, Saro. - odezwała się w końcu matka smarując kromkę chleba masłem, rzadko wszyscy razem jedli śniadanie, co również chciała zmienić. Stefanie stwarzała pozory, chociaż i tak większość dobrze wiedziała, że nie chciała, żeby jej córka zadawała się z Schmidt'ami. Uważała, że to nie jest najlepsze towarzystwo dla jej dzieci, jednak nigdy nie dała po sobie poznać, że nie lubi Sary. Przyjaźniły się od wielu lat i zdążyła przywyknąć.
-Nie mamo, to ciebie nigdy nie ma w domu. Sarah jest tu częściej niż ty. - powiedziała z wyrzutem blondynka.
-Wyjeżdżasz gdzieś na wakacje, Saro? - matka ewidentnie zignorowała uwagę córki przez co osiemnastolatka jeszcze bardziej znienawidziła rodzicielkę.
-Nie, raczej nie. Niestety nie mam pieniędzy na wyjazdy. - powiedziała trochę skrępowana napiętą atmosferą brunetka.
-A wcale, że nie. Razem z Tiną i Sarą wyjeżdżamy. Jeszcze dokładnie nie wiemy gdzie, ale wyjeżdżamy. - szybko przerwała przyjaciółce Naomi z dumą ogłaszając swój na szybko wymyślony plan, który na pewno nie spodoba się jej matce. Sarah spojrzała na nią pytająco, jednak ta zignorowała to, postanawiając wyjaśnić wszystko dopiero po śniadaniu.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - spytała oburzona Stefanie.
-Widzisz, bracie. - zwróciła się niebieskooka do swojego brata. - paradoks naszej matki. Jak mówię jej o tym, że nigdy jej nie ma w domu i nas zaniedbuje, to mnie ignoruje, dopiero gdy mówię, że mam bardziej zorganizowany czas o którym ona nic nie wie, zaczyna się mną interesować, zaś na ciebie patrzy dopiero wtedy, gdy kogoś pobijesz.
-Dość tego. - przerwała czterdziestolatka. - Nie masz prawa...
-A ty masz?! - wykrzyczała spokojna do tej pory Naomi. Arthur i Sarah siedzieli ze spuszczonymi głowami przy stole tak, jakby jedli za karę.
-Jestem waszą matką... - próbowała się opanować Stefanie. - A ty nie możesz się tak do mnie odzywać. Ja pracuję, żebyście mieli wszystko, co...
-Ja mam w dupie twoje pieniądze! - nastolatka denerwowała się coraz bardziej, do oczu napłynęły jej łzy i nie wytrzymując napięcia, wybiegła z domu, chwytając po drodze swoją torbę. Sarah, która nigdy nie była świadkiem takiej wymiany zdań między przyjaciółką, a jej matką, speszona i przestraszona, a zarazem współczująca osobie, którą zawsze traktowała jak siostrę, wybiegła za blondynką rzucając z sarkazmem w stronę starszej kobiety „Dziękuję za śniadanie”. Zaraz zadzwoniła do Christiny, której pokrótce opowiedziała to, co się wydarzyło w domu Meyerów. Obie ruszyły na poszukiwanie swojej przyjaciółki.
*
-Cześć. - powiedział nad nią męski, lekko zachrypnięty głos, który już kiedyś słyszała. Chłopak wyrwał ją z zamyślenia przez co dziewczyna wystraszyła się podskakując na ławce, którą zajmowała w tej chwili.
-Cześć. - odwróciła się i zaraz zabrała swoje rzeczy, by brunet mógł się do niej przyłączyć. - Co ty tu robisz? - spytała, jak już doszła do siebie.
-Spaceruje. - odpowiedział obojętnie chłopak zajmując miejsce obok blondynki. - A ty?
-Hm... - w sumie sama nie wiedziała co tu robi. Zawsze przychodziła do tego parku, tylko często zmieniała miejsce „postoju”. - Chyba w jakiś sposób odreagowuje. - stwierdziła.
-O, tego sposobu jeszcze nie znam na odreagowywanie. - dziewczyna w końcu się uśmiechnęła i znów poczuła się swobodnie.
-Dlaczego się nie odzywałeś? - spytała w końcu. - Myślałam, że o mnie zapomniałeś...
-O pewnych osobach po prostu nie da się zapomnieć. - chłopak opierając się na kolanach z kapturem na głowie patrzył przed siebie czasami dziwnie się rozglądając.
-Boisz się czegoś? - spytała zdziwiona zachowaniem gitarzysty.
-Nie, po prostu rzadko bywam w takich miejscach, więc nie wiem ilu paparazzi mogę się spodziewać...
-To spokojna okolica i raczej nie ma tu zbyt dużej ilości mediów. - ściągnęła kaptur chłopakowi cicho chichocząc. - No więc... co do tego niedoszłego spotkania, to naprawdę tego nie planowałam, ale tak wyszło.
-Mówiłaś. Ale ja się tak łatwo nie poddaje, nie pamiętam kiedy ostatnio jakaś dziewczyna dała mi kosza... - powiedział w zamyśleniu trochę się rozluźniając. Rzeczywiście, przecież nikt nie reagował na jego widok, jak na zwykłego chłopaka. Cieszyło go to, ale zarazem trochę zdenerwowało, bo przecież nie jest zwykłym chłopakiem, tylko osobą za którą ugania się miliony fanek. - To może pójdziemy dziś do... kina?
-Do kina powiadasz... - powiedziała udając, że się nad czymś zastanawia. - Nie myślisz, że to dość oklepane miejsce na pierwszą randkę? - dziewczynie wracał dobry humor, co oznaczało, że żarty i ciągłe chichotanie w tej rozmowie będzie raczej normą.
-Oklepane? - spytał ze zdziwieniem. - Tak, masz rację. - w końcu przyznał uśmiechając się pod nosem. - To może... Wiem. - dziewczyna spojrzała na niego pytająco. - Możemy się spotkać za 5 min przy moim samochodzie? Będę tam, gdzie cię pierwszy razem mało nie rozjechałem.
-Słucham? - zaśmiała się trochę zaniepokojona. - Dlaczego nie możemy pójść gdzieś tak jak normalni ludzie?
-Bo ja nie jestem „normalny”. -mocno podkreślił ostatnie słowo ponownie naciągając kaptur na głowę. Dziewczyna podniosła pytająco jedną brew, na co ten wyjaśnił spokojnie:
-Środki ostrożności.
*
Jechali prawie półtora godziny, co dla blondynki wydawało się męczącą wiecznością. Chłopak sprawiał wrażenie tajemniczego i za nic nie chciał powiedzieć, gdzie ich wiezie. W pewnym momencie Naomi postanowiła włączyć telefon, który wyłączyła tylko jak wyszła z domu. Dostała dużo wiadomości typu „Gdzie jesteś?” od Sary i Christiny, ale na żadne nie odpowiedziała. Było również mnóstwo połączeń nieodebranych, ale i to zignorowała. W końcu wysłała wiadomość bratu, który na pewno rozesłałby ją do jej przyjaciółek.
„Żyję. Wrócę późno ^^ ” - napisała i klikając przycisk „Wyślij” samochód zatrzymał się. Chłopak bez słowa wysiadł z auta i czekał aż to samo zrobi jego towarzyszka. Naomi zamykając za sobą drzwi od samochodu ze strony zewnętrznej nie wierzyła własnym oczom.
-Nigdy tu nie byłam. - powiedziała zafascynowana widokiem panoramy Magdeburga. - Wow, jak tu pięknie. - chłopak usiadł na masce swojego czarnego cadillaca, co powtórzyła też i blondynka. Chwilę takiej ciszy i wpatrywania się w piękno tego miejsca przerwał dźwięk dochodzący z telefonu dziewczyny.
-Nie odbierzesz? - spytał Tom wskazując głową telefon, który trzymała w ręku. Ta nie zwracając na niego uwagi wyłączyła go i schowała do torebki ani na chwilę nie odrywając wzroku z panoramy, tak, jakby bała się, że gdy się odwróci to miejsce straci swoją magię, która wręcz unosiła się w tej chwili w powietrzu. Mogłaby siedzieć tu przez resztę życia wpatrując się w to wszystko, co teraz miała przed sobą. Widok był przepiękny.
-Wieczorem, po zachodzie słońca jest ładniej. Ale nie chciałem tracić czasu, żebyś znowu nie dała mi kosza. - uśmiechnął się pod nosem brunet.
-Tu jest pięknie. - zdołała z siebie wydusić blondynka. - Skąd znasz to miejsce?
-W sumie to nie wiem. Od dawna o nim słyszałem, ale rzadko tu przyjeżdżałem. Jestem tu dopiero drugi raz...
Po dłuższej chwili milczenia Naomi w końcu ocknęła się i zdała sobie sprawę, że nie jest tu sama. Poza tym, że tak pięknego miejsca jeszcze w życiu nie widziała, była tu teraz z osobą której prawie nie zna, ale bardzo lubi.
-No więc... tą randkę uważam za udaną. - ogłosiła z wyższością dziewczyna.
-A co? - zdziwił się Tom. - chcesz już ją zakończyć?
-Nie! - szybko zaprzeczyła znowu chichocząc. - Teraz to ja muszę zrobić zdjęcia. - wyciągnęła ze swojej torby aparat i po krótkiej chwili ustawiania w nim czegoś zaczęła pstrykać chcąc uchwycić to piękno z różnych perspektyw. Chłopak przyglądał się jej z wielkim zainteresowaniem. Pijana dziewczyna, którą poznał tamtej nocy nijak pasowała do tej, która teraz z wielką chęcią i zawzięciem fotografowała jedno z piękniejszych miejsc, które dotychczas widział. Naomi odwracając się do chłopaka znalazła sobie nowy obiekt wart uwiecznienia.
-Uśmiech. - powiedziała celując obiektywem w stronę bruneta.
-Nie, błagam. - szybko zasłonił swoją twarz bluzą. - Mam dość aparatów.
-To nie jest zwykły aparat, mój drogi. - stwierdziła podchodząc bliżej chłopaka. - To jest tylko mój aparat, który nigdy nie miał i nie będzie miał innego właściciela. To moje maleństwo. - na chwilę oderwała aparat od oka i czule go pogłaskała co wywołało śmiech u chłopaka, co zaraz i zaraziło blondynkę.
-Nie śmiej się! - próbowała uspokoić chłopaka. - Dobrze wiesz o czym mówię!
-Nie, chyba jednak nie. Ja jeszcze mam równo pod sufitem.
-A twoja gitara to co? - chłopak trochę spoważniał przyznając dziewczynie rację. Chwilę jeszcze powygłupiali się z aparatem robiąc mnóstwo śmiesznych i ciekawych zdjęć. Para nawet nie zauważyła, kiedy zrobiło się ciemno. Spędzili ze sobą dużo czasu i Naomi wcale to nie przeszkadzało, Tom też wydawał się być zadowolony z ich spotkania.
 
Spacerowała po parku wspominając ostatni wieczór z uśmiechem na twarzy. W prawej dłoni trzymała aparat, ale myśli zawładnęły nią tak, że w ogóle zapomniała po co tu przyszła. Chodząc po deptaku rozmyślała głównie o osobie, która tamtego dnia bardzo ją zaskoczyła. Naomi nigdy nie myślała, że pozna bliżej kogoś kogo zna cały świat, a tym bardziej, że spędzi z nim tak cudowny czas. Blondynka wróciła do domu bez zdjęć z dzisiejszego dnia. Włączyła komputer i po raz kolejny zaczęła przeglądać album zatytułowany datą tego wydarzenia. Na początku była panorama Magdeburga z kilku perspektyw, a później zaczynały się te, które wywoływały uśmiech na twarzy nastolatki. Zamyślony Tom spoglądający przed siebie i kolejne już bardziej „na luzie” gdy razem pozowali do zdjęć wygłupiając się i dobrze przy tym bawiąc. Kto by pomyślał, że ona i Tom Kaulitz spędzą ze sobą takie piękne chwile? Dziewczyna leżąc na swoim, jak zwykle, nie pościelonym łóżku i przeglądając wszystkie foldery ze zdjęciami trafiła na „gwiazdka z tatą”. Tak, to też było piękne wspomnienie. Zazwyczaj podczas świąt byli dziadkowie ze strony matki, babcia od taty, ona, matka z wujkiem i brat. Ojca nigdy nie było, bo zawsze w tym okresie wysyłano go gdzieś na kolejne misje. Wtedy było inaczej.

-Oddawaj to, złośliwa małpo! - denerwował się mały Arthur chcąc wyrwać swojej młodszej siostrzyczce prezent, który znalazł pod choinką. Naomi drocząc się z nim, w pewnej chwili zamarła w bezruchu. Wszyscy usłyszeli skrzypnięcie zamka w drzwiach, a w wejściu ukazał się Josef Meyer, któremu udało się wrócić wcześniej na to piękne święto. Dzieciaki widząc swojego tatusia rzucili się mu na szyję, a zaraz po nich kolejni członkowie rodziny. Wielki, jak się wtedy zdawało małej dwójce tata, uśmiechnięty i rozdający prezenty każdemu po kolei, wyglądał na bardzo zadowolonego. W końcu podszedł do swojej ukochanej córeczki wręczając średniej wielkości pudełko owinięte w ozdobny papier z zabawnymi reniferami.
-To dla ciebie. - powiedział całując małą blondynkę w czoło. Dziewczynka z wielkim zainteresowaniem rozrywała papier. W końcu zadowolona wyjęła swój prezent.
-Aparat? - zdziwiła się.
-Tak, od teraz razem będziemy uwieczniać wszystkie chwile warte zapamiętania. - szepnął i puścił oczko zdziwionej, ale bardzo szczęśliwej dziewczynce. Ta nie marnując ani chwili szybko przyłożyła aparat do oka i zrobiła swoje pierwsze zdjęcie ojcu.
-To jest coś, co na pewno zapamiętam. - uśmiechnęła się dziewczynka, przytuliła się i pobiegła pochwalić się reszcie rodziny.

Naomi widząc to zdjęcie, które miała zarówno i w komputerze, jak i wyrobione stojące w specjalnie przyozdobionej ramce, znowu uśmiechnęła się do siebie.
-Z czego się tak cieszysz? - spytała zainteresowana matka wycierając ręce o czerwony fartuszek przewiązany wokół pasa.
-Z niczego. - ucięła krótko dziewczyna wracając na ziemię.
-Dziś na obiad będzie twoje ulubione spaghetti. - oznajmiła z uśmiechem.
-Nikt nie robi go tak dobrze jak tata. - odpowiedziała Naomi jakby z żalem, chociaż nie chciała, żeby tak to zabrzmiało. - Ale spoko, zjem. - dodała pośpiesznie.
*
Weszła do dużego, dwupiętrowego, białego domu bez pukania i od razu zwróciła się ku pokojowi przyjaciółki. Jak zwykle, rodzice Christiny byli w pracy, a blondynka siedziała u siebie z laptopem na kolanach. Naomi zawsze była tu mile widziana i mimo, że państwo Vogel byli dość poważni i surowi, to ją traktowali jak domownika, chociaż ta była wychowywana na innych zasadach. Często psociła i kłóciła się z Tiną, ale od dziecka ten dom traktowała jak swój.
-Bu! - krzyknęła wchodząc do dużego, przestronnego i czystego pokoju.
-Debilko! - krzyknęła Christina lekko podskakując na łóżku. - Chcesz, żebym dostała zawału?!
-Trzeba się zamykać, jak się boisz. - wzruszyła ramionami Naomi.
-Nieważne. - zignorowała przyjaciółkę. - Ważne, że się znalazłaś. Ty wiesz jak nas wczoraj przestraszyłaś? - powiedziała odkładając komputer na biurko i siadając na krześle obok.
-Przecież nic mi nie jest. - fuknęła niebieskooka.
-Na szczęście. W ogóle, to gdzie ty byłaś?
-Tu i tam. - odpowiedziała znów wzruszając ramionami.
-A dlaczego nie powiedziałaś nam, że między tobą, a matką jest aż tak źle? - dalej pytała Tina.
-A co to kurwa, jakieś przesłuchanie? - zdenerwowała się.
-Nie, po prostu chcę wiedzieć. Nani, porozmawiajmy.
-Rozmawiamy przez cały czas. A ty, dobrze ci radzę, przestań bawić się w psychologa. Wszystko ze mną w porządku, a matka jak matka.
Chwilę siedziały w milczeniu, aż w końcu Christina podeszła do szafki nocnej i podała dziewczynie najnowszą płytę „Red Hot Chili Peppers”. To była kolejna pasja Naomi, tylko tą dzieliła ze swoją przyjaciółką. Kolekcjonowały płyty CD przeróżnych zespołów. Często na różne okazje dawały sobie właśnie krążki ulubionych artystów. Teraz siedziały na łóżku jednej z nich, omawiając kolejne utwory. Lubiły to, kochały muzykę i często o niej rozmawiały, a gdy tylko jedna z nich dostała nowy album, zaraz ją omawiały. Komentowały każde piosenki, okładki, a później wymieniały się nowościami i plotkami o wykonawcach.
*
„Kolejna randka?”
SMS przyszedł do Naomi gdy ta zażarcie kłóciła się z bratem o to, kto powinien posprzątać po kolacji. Matka, która próbowała załagodzić sytuację i wujek, który w tym czasie zabrał się do obowiązków nastolatków byli zadowoleni z czasu razem spędzonego. Dzieci zachowywały się odpowiednio, dopóki czterdziestolatka nie powiedziała, że powinni posprzątać.
-W dupie mam to, co myślisz. - powiedziała już nieco bardziej spokojna Naomi.
-Spieprzaj, kretynko. Idź zmywać te pierdolone naczynia! - krzyczał z kanapy Arthur, który siedział wygodnie oglądając telewizję.
-Ej! - krzyknął w końcu Mark, by rodzeństwo zwróciło na niego uwagę. - Bez takich słów! Jakby ktoś zauważył zrobiłem to, co wy powinniście zrobić, więc teraz możecie się już przestać drzeć. - dodał spokojnie.
-Przepraszam, wujku... - zaczął młody brunet.
-Za tego osła. - dokończyła za brata Naomi.
-Dziękuję za kolację. - dodał z sarkazmem po czym już bardziej wesoło dodał: - To co? Gry planszowe?
Dziewczyna w tej chwili zajrzała do skrzynki odbiorczej i bardzo ucieszyła się na wiadomość, którą tam zastała.
-Ja wychodzę. - oznajmiła odpisując na SMS.
-Nie ma mowy! - odpowiedziała matka wychodząc ze swojego gabinetu z kilkoma grami w rękach. - We czwórkę zagramy w Carcassonne, El Grande albo Osadnicy z Catanu. - oznajmiła czytając tytuły na pudełkach.
-Mamo, idę na randkę. - powiedziała ostrożnie blondynka trzymając palec na przycisku „wyślij”.
-Przełożysz ją. - powiedziała wzruszając ramionami. - To którą grę wybieramy? - zwróciła się do Marka i Arthura.
-El Grande! - odpowiedzieli jednogłośnie śmiejąc się.
-No, siadaj. Gramy. - odwróciła się do córki wskazując miejsce obok siebie. - Nigdzie nie idziesz. Zostajesz i spędzasz z nami czas. - powiedziała ostrzej. Dziewczyna zdenerwowana rzuciła torebkę obok siebie i z obrażoną miną odpisała Tomowi.
„Przepraszam, innym razem ;/”
*
-Znowu zniszczyła moje plany. - skarżyła się osiemnastolatka siedząc nad grobem taty i babci. - Zawsze wszystko psuje. Tylko dlaczego akurat to, na czym na prawdę mi zależy? Czasami mam jej dość. - chwilę rozmyślała nad tym co może zrobić, by przynajmniej na czas wakacji oderwać się od matki. W końcu wpadła na pewien pomysł, który postanowiła omówić ze swoimi przyjaciółkami. Chwilę później była już w parku, gdzie umówiła się z dziewczynami. Usiadła na ławce i z niecierpliwością oczekiwała dwóch dobrze jej znanych twarzy.
-Mam pomysł! - oznajmiła, gdy te usiadły obok niej czekając aż blondynka opowie wszystko powoli i z opanowaniem. Jednak tak nie było, Naomi zaczęła chaotycznie mówić o wakacjach i planach na najbliższe kilka tygodni.
-Uspokój się. - powiedziała powoli Christina klepiąc przyjaciółkę po ramieniu. - Jeszcze raz powiedz co i jak, ale wolniej.
-Ah... - westchnęła podekscytowana. - Pamiętasz, jak wspomniałam o naszym wyjeździe? Wtedy, jak pokłóciłam się z matką przy tobie? - zwróciła się do Sary.
-No tak, nie da się zapomnieć tamtej „rozmowy”. - zachichotała brunetka.
-No więc serio możemy gdzieś wyjechać. Dom mojej ciotki z Hamburga stoi pusty, bo ona jak już wam mówiłam, wyjechała jakieś dwa tygodnie temu do Ameryki. Nie wiem kiedy wróci, ale na pewno nie w najbliższym miesiącu. - dziewczyny pytająco spoglądały to na siebie, to na wesołą Naomi. - Pojedźmy tam. Będzie zajebiście. Nie wiem, na tydzień? Dwa? Ile możecie. Wiem, że Tina później jedzie z rodzicami gdzieś tam, ale do tego czasu jeszcze możemy się zabawić! I to nie źle!
-Nani, dobrze wiesz, że ja nie mam tyle forsy, żeby tam tak długo zabawić. - westchnęła Sarah. Brunetka od zawsze miała kłopoty finansowe i mimo, że na wszystko im starczało, to na większe wydatki nie mogła sobie pozwolić.
-A mnie rodzice nie puszczą. - powiedziała z rezygnacją Tina.
-To wasze zaangażowanie. - narzekała Naomi. - Tina, pogadam z twoimi rodzicami, zgodzą się, jeśli ich namówię. Sarah, zrzucimy się! Nie trzeba nam wiele, a jak coś to ja za ciebie zapłacę. Wiesz, że to co moje to i twoje, i na odwrót. Dziewczyny, jest szansa na zajebiste wakacje, a wy się zastanawiacie?!
*
Naomi bardzo spodobał się pomysł na który wpadła zupełnie przypadkiem. Tego lata nie miała nic zaplanowane, co było nowością. Każdego roku wyjeżdżała na obozy bądź do rodziny, którą miała w wielu miejscach na świecie. Tym razem postawiła na spontaniczność i właśnie teraz, gdy pojawiła się szansa na jakiś dłuższy wyjazd poza miasto była w stanie zrobić wszystko, by się udało. Po rozstaniu z dziewczynami, które wybrały się jeszcze na przejażdżkę rowerem, Naomi poszła do rodziców Christiny. Czekała ją dość męcząca rozmowa, ale jak to mawiał jej tata: „bez ryzyka nie ma zabawy”. Odwiedziła rodziców swojej przyjaciółki i po podaniu kilku sensownych argumentów i obiecaniu, że Christina na pewno wróci do czasu rodzinnego wyjazdu i, że nie będzie większych imprez, zgodzili się. Następnie udała się do pani Schmidt, której nie trzeba było długo przekonywać. Najczęściej dobrze dogadywała się z mamą Sary, bo ta była bardzo młoda i często potrafiły znaleźć wspólny język.
-Tylko obiecaj, że nie będzie grubszych imprez. - powiedziała pani Erica podnosząc delikatnie jedną brew do góry.
-No oczywiście. Zna mnie pani nie od dziś. - zapewniła młodą kobietę Naomi. Gdy tylko uzyskała zgodę szybko udała się do domu. Zostało najważniejsze: pozwolenie od cioci. Dzwoniąc do niej nie była przekonana, czy kobieta od razu się zgodzi, bo nie zawsze były w dobrych stosunkach. Na szczęście, ku jej zaskoczeniu, poszło szybko. Najwidoczniej kobieta była w dobrym humorze. Zgodziła się pod warunkiem, że dziewczyny „nie puszczą domu z dymem”.
*
Wszystko gotowe. Ostatnia rewizja. Tak, niczego nie brakuje. Naomi była bardzo podekscytowana tym, że udało jej się w przypływie chwili zorganizować wszystko tak, jak powinno być. Teraz jechała z dwójką najlepszych przyjaciółek na wakacje do Hamburga. Bardzo dawno nie była w tym mieście i ma nadzieję, że teraz nadrobi stracony czas wszelkimi imprezami jakie tylko się tam odbędą. Podróż zapewne będzie nieco męcząca, ale i to robiło na niej wrażenie. Kolejny powód do uśmiechu. Będą mogły wygłupiać się ile będą chciały i nikt ani nic nie zabroni im robienia głupich rzeczy. Dziewczyna z uśmiechem na twarzy zniosła swój bagaż do samochodu.
-Ok, możesz jechać. Tylko pamiętaj: wróć do domu cała i zdrowa. - przestrzegał wujek, który właśnie sprawdzał czy wszystko jest z autem w porządku. Dziewczyna kiwnęła głową na znak, że zrozumiała. Wysiadł z auta i pomógł wsadzić walizkę do bagażnika. - Daj znać, jak już będziecie na miejscu! - dodał, gdy dziewczyna ostrożnie wyjeżdżała z podjazdu.