Przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Już w poprzednim poście pisałam, że dopadł mnie brak weny. W ogóle nie chciało mi się nawet zaglądać na moje blogi, ale na szczęście chyba powracam do świata żywych piszących :) Mam nadzieję, że nie straciłam moim czytelników (których było mało!) i że zdobędę kolejnych. Jeśli ktoś chce być informowany o kolejnych wpisach proszę napisać o tym w komentarzu podając swój blog lub numer gg. Teraz zapraszam do kolejnej części opowiadania i do opinii na jej temat!
-A ty już w kontakcie z Adamem... - spytała, a raczej stwierdziła blondynka przeciągając się ospale. Chcąc zrobić żart przyjaciółce zepchnęła ją z łóżka rozkładając się wygodnie na całej szerokości. - O taaaak. - westchnęła – Tak lepiej.
-A ty już w kontakcie z Adamem... - spytała, a raczej stwierdziła blondynka przeciągając się ospale. Chcąc zrobić żart przyjaciółce zepchnęła ją z łóżka rozkładając się wygodnie na całej szerokości. - O taaaak. - westchnęła – Tak lepiej.
-Lepiej ci będzie jak już zejdziesz z
tego świata. - Szepnęła brunetka powoli podnosząc się z podłogi.
Chwyciła ją za rękę i próbowała ściągnąć z łóżka śmiejąc
się przy tym.
-Przestań, bo mi rękę urwiesz! -
chichotała blondynka. - Auć! Wariatko!
Dziewczyny wygłupiając się i co
chwilę zrzucając z łóżka na chwilę zamarły słysząc dźwięk
telefonu Naomi. Nagle obie rzuciły się w jego stronę i po krótkiej
walce Sarah odebrała połączenie przychodzące w telefonie
przyjaciółki.
-Halo? - powiedziała z dumą. - Nie,
ale już leci do telefonu. - śmiejąc się oddała osiemnastolatce
telefon po czym wróciła na swoje miejsce w jej dużym i wygodnym
łóżku. Po krótkiej rozmowie Naomi wróciła do pokoju
rozczarowana.
-Kto to był? - zaciekawiła się
Sarah.
-Jakaś babka od reklamy. Wolę stringi
czy figi? - przedrzeźniała kobietę dziewczyna.
-Co odpowiedziałaś? - chichotała
brunetka.
-Że nie noszę bielizny. -
odpowiedziała obojętnie pod nosem się uśmiechając. Często
robiły sobie żarty z osób, które dzwoniły do nich z jakimiś
ankietami.
-A co ty taka jakaś zdołowana? -
spytała już trochę poważniej Lulu. - Wolałabyś, żeby to
dzwonił ktoś inny?
-Chyba tak. - odpowiedziała wzruszając
ramionami blondynka. Wybierała ubrania na dzisiejszy dzień i co
chwila pokazywała się przyjaciółce, która za każdym razem
kiwała przecząco głową robiąc przy tym najróżniejsze miny.
-Jeszcze się odezwie. - pocieszała
przyjaciółkę w przerwach w międzyczasie, gdy ta nakładała
kolejne ciuchy.
-Ja po prostu chciałabym go
przeprosić. Głupio się czuję, że go tak wystawiłam. - mówiła
z poczuciem winy w głosie.
-Bez przesady! Facet to facet i nie
powinien zachowywać się jak jakaś urażona księżniczka!
-Mówił, że nic się nie stało, że
następnym razem. Ale chyba następnego razu już nie będzie. A
polubiłam gościa, muszę przyznać.
-Przecież ty go w ogóle nie znasz.
-Tak, ale chętnie bym poznała. -
Naomi zaczął wracać dobry humor.
-No tak! - żartowała Sarah. - W łóżku
na pewno jest dobry. Każda gwiazda muzyki jest dobra.
-A ja nią nie jestem, a też jestem
dobry! - wtrącił się Arthur jak zawsze zajmując miejsce u progu
drzwi w pokoju siostry. Chłopak nie wyglądał zachęcająco z
podbitym okiem, ale czuł się chyba znacznie lepiej.
-Cześć, Arthurku. - przywitała się
brunetka.
-Spieprzaj. - blondynka rzuciła
poduszką w stronę brata.
-Witaj. - odwzajemnił uśmiech
chłopak.
*
-Dawno u nas nie byłaś, Saro. -
odezwała się w końcu matka smarując kromkę chleba masłem,
rzadko wszyscy razem jedli śniadanie, co również chciała zmienić.
Stefanie stwarzała pozory, chociaż i tak większość dobrze
wiedziała, że nie chciała, żeby jej córka zadawała się z
Schmidt'ami. Uważała, że to nie jest najlepsze towarzystwo dla jej
dzieci, jednak nigdy nie dała po sobie poznać, że nie lubi Sary.
Przyjaźniły się od wielu lat i zdążyła przywyknąć.
-Nie mamo, to ciebie nigdy nie ma w
domu. Sarah jest tu częściej niż ty. - powiedziała z wyrzutem
blondynka.
-Wyjeżdżasz gdzieś na wakacje, Saro?
- matka ewidentnie zignorowała uwagę córki przez co
osiemnastolatka jeszcze bardziej znienawidziła rodzicielkę.
-Nie, raczej nie. Niestety nie mam
pieniędzy na wyjazdy. - powiedziała trochę skrępowana napiętą
atmosferą brunetka.
-A wcale, że nie. Razem z Tiną i Sarą
wyjeżdżamy. Jeszcze dokładnie nie wiemy gdzie, ale wyjeżdżamy. -
szybko przerwała przyjaciółce Naomi z dumą ogłaszając swój na
szybko wymyślony plan, który na pewno nie spodoba się jej matce. Sarah spojrzała na nią pytająco, jednak ta
zignorowała to, postanawiając wyjaśnić wszystko dopiero po
śniadaniu.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? -
spytała oburzona Stefanie.
-Widzisz, bracie. - zwróciła się
niebieskooka do swojego brata. - paradoks naszej matki. Jak mówię
jej o tym, że nigdy jej nie ma w domu i nas zaniedbuje, to mnie
ignoruje, dopiero gdy mówię, że mam bardziej zorganizowany czas o
którym ona nic nie wie, zaczyna się mną interesować, zaś na
ciebie patrzy dopiero wtedy, gdy kogoś pobijesz.
-Dość tego. - przerwała
czterdziestolatka. - Nie masz prawa...
-A ty masz?! - wykrzyczała spokojna do
tej pory Naomi. Arthur i Sarah siedzieli ze spuszczonymi głowami
przy stole tak, jakby jedli za karę.
-Jestem waszą matką... - próbowała
się opanować Stefanie. - A ty nie możesz się tak do mnie odzywać.
Ja pracuję, żebyście mieli wszystko, co...
-Ja mam w dupie twoje pieniądze! -
nastolatka denerwowała się coraz bardziej, do oczu napłynęły jej
łzy i nie wytrzymując napięcia, wybiegła z domu, chwytając po
drodze swoją torbę. Sarah, która nigdy nie była świadkiem takiej
wymiany zdań między przyjaciółką, a jej matką, speszona i
przestraszona, a zarazem współczująca osobie, którą zawsze
traktowała jak siostrę, wybiegła za blondynką rzucając z
sarkazmem w stronę starszej kobiety „Dziękuję za śniadanie”.
Zaraz zadzwoniła do Christiny, której pokrótce opowiedziała to, co
się wydarzyło w domu Meyerów. Obie ruszyły na poszukiwanie swojej
przyjaciółki.
*
-Cześć. - powiedział nad nią męski,
lekko zachrypnięty głos, który już kiedyś słyszała. Chłopak
wyrwał ją z zamyślenia przez co dziewczyna wystraszyła się
podskakując na ławce, którą zajmowała w tej chwili.
-Cześć. - odwróciła się i zaraz
zabrała swoje rzeczy, by brunet mógł się do niej przyłączyć. -
Co ty tu robisz? - spytała, jak już doszła do siebie.
-Spaceruje. - odpowiedział obojętnie
chłopak zajmując miejsce obok blondynki. - A ty?
-Hm... - w sumie sama nie wiedziała co
tu robi. Zawsze przychodziła do tego parku, tylko często zmieniała
miejsce „postoju”. - Chyba w jakiś sposób odreagowuje. -
stwierdziła.
-O, tego sposobu jeszcze nie znam na
odreagowywanie. - dziewczyna w końcu się uśmiechnęła i znów
poczuła się swobodnie.
-Dlaczego się nie odzywałeś? -
spytała w końcu. - Myślałam, że o mnie zapomniałeś...
-O pewnych osobach po prostu nie da się
zapomnieć. - chłopak opierając się na kolanach z kapturem na
głowie patrzył przed siebie czasami dziwnie się rozglądając.
-Boisz się czegoś? - spytała
zdziwiona zachowaniem gitarzysty.
-Nie, po prostu rzadko bywam w takich
miejscach, więc nie wiem ilu paparazzi mogę się spodziewać...
-To spokojna okolica i raczej nie ma tu
zbyt dużej ilości mediów. - ściągnęła kaptur chłopakowi cicho
chichocząc. - No więc... co do tego niedoszłego spotkania, to
naprawdę tego nie planowałam, ale tak wyszło.
-Mówiłaś. Ale ja się tak łatwo nie
poddaje, nie pamiętam kiedy ostatnio jakaś dziewczyna dała mi
kosza... - powiedział w zamyśleniu trochę się rozluźniając. Rzeczywiście, przecież nikt nie reagował na jego widok, jak na zwykłego chłopaka. Cieszyło go to, ale zarazem trochę
zdenerwowało, bo przecież nie jest zwykłym chłopakiem, tylko
osobą za którą ugania się miliony fanek. - To może pójdziemy
dziś do... kina?
-Do kina powiadasz... - powiedziała
udając, że się nad czymś zastanawia. - Nie myślisz, że to dość
oklepane miejsce na pierwszą randkę? - dziewczynie wracał dobry
humor, co oznaczało, że żarty i ciągłe chichotanie w tej
rozmowie będzie raczej normą.
-Oklepane? - spytał ze zdziwieniem. -
Tak, masz rację. - w końcu przyznał uśmiechając się pod nosem.
- To może... Wiem. - dziewczyna spojrzała na niego pytająco. -
Możemy się spotkać za 5 min przy moim samochodzie? Będę tam,
gdzie cię pierwszy razem mało nie rozjechałem.
-Słucham? - zaśmiała się trochę
zaniepokojona. - Dlaczego nie możemy pójść gdzieś tak jak
normalni ludzie?
-Bo ja nie jestem „normalny”.
-mocno podkreślił ostatnie słowo ponownie naciągając kaptur na
głowę. Dziewczyna podniosła pytająco jedną brew, na co ten
wyjaśnił spokojnie:
-Środki ostrożności.
-Środki ostrożności.
*
Jechali prawie półtora godziny, co
dla blondynki wydawało się męczącą wiecznością. Chłopak
sprawiał wrażenie tajemniczego i za nic nie chciał powiedzieć,
gdzie ich wiezie. W pewnym momencie Naomi postanowiła włączyć
telefon, który wyłączyła tylko jak wyszła z domu. Dostała dużo
wiadomości typu „Gdzie jesteś?” od Sary i Christiny, ale na
żadne nie odpowiedziała. Było również mnóstwo połączeń
nieodebranych, ale i to zignorowała. W końcu wysłała wiadomość
bratu, który na pewno rozesłałby ją do jej przyjaciółek.
„Żyję. Wrócę późno ^^ ” -
napisała i klikając przycisk „Wyślij” samochód zatrzymał
się. Chłopak bez słowa wysiadł z auta i czekał aż to samo zrobi
jego towarzyszka. Naomi zamykając za sobą drzwi od samochodu ze
strony zewnętrznej nie wierzyła własnym oczom.
-Nigdy tu nie byłam. - powiedziała
zafascynowana widokiem panoramy Magdeburga. - Wow, jak tu pięknie. -
chłopak usiadł na masce swojego czarnego cadillaca, co powtórzyła
też i blondynka. Chwilę takiej ciszy i wpatrywania się w piękno
tego miejsca przerwał dźwięk dochodzący z telefonu dziewczyny.
-Nie odbierzesz? - spytał Tom
wskazując głową telefon, który trzymała w ręku. Ta nie
zwracając na niego uwagi wyłączyła go i schowała do torebki ani
na chwilę nie odrywając wzroku z panoramy, tak, jakby bała się,
że gdy się odwróci to miejsce straci swoją magię, która wręcz
unosiła się w tej chwili w powietrzu. Mogłaby siedzieć tu przez
resztę życia wpatrując się w to wszystko, co teraz miała przed
sobą. Widok był przepiękny.
-Wieczorem, po zachodzie słońca jest
ładniej. Ale nie chciałem tracić czasu, żebyś znowu nie dała mi
kosza. - uśmiechnął się pod nosem brunet.
-Tu jest pięknie. - zdołała z siebie
wydusić blondynka. - Skąd znasz to miejsce?
-W sumie to nie wiem. Od dawna o nim
słyszałem, ale rzadko tu przyjeżdżałem. Jestem tu
dopiero drugi raz...
Po dłuższej chwili milczenia Naomi w
końcu ocknęła się i zdała sobie sprawę, że nie jest tu sama.
Poza tym, że tak pięknego miejsca jeszcze w życiu nie widziała,
była tu teraz z osobą której prawie nie zna, ale bardzo lubi.
-No więc... tą randkę uważam za
udaną. - ogłosiła z wyższością dziewczyna.
-A co? - zdziwił się Tom. - chcesz
już ją zakończyć?
-Nie! - szybko zaprzeczyła znowu
chichocząc. - Teraz to ja muszę zrobić zdjęcia. - wyciągnęła
ze swojej torby aparat i po krótkiej chwili ustawiania w nim czegoś
zaczęła pstrykać chcąc uchwycić to piękno z różnych
perspektyw. Chłopak przyglądał się jej z wielkim
zainteresowaniem. Pijana dziewczyna, którą poznał tamtej nocy
nijak pasowała do tej, która teraz z wielką chęcią i zawzięciem
fotografowała jedno z piękniejszych miejsc, które dotychczas
widział. Naomi odwracając się do chłopaka znalazła sobie nowy
obiekt wart uwiecznienia.
-Uśmiech. - powiedziała celując
obiektywem w stronę bruneta.
-Nie, błagam. - szybko zasłonił
swoją twarz bluzą. - Mam dość aparatów.
-To nie jest zwykły aparat, mój
drogi. - stwierdziła podchodząc bliżej chłopaka. - To jest tylko
mój aparat, który nigdy nie miał i nie będzie miał innego
właściciela. To moje maleństwo. - na chwilę oderwała aparat od
oka i czule go pogłaskała co wywołało śmiech u chłopaka, co
zaraz i zaraziło blondynkę.
-Nie śmiej się! - próbowała
uspokoić chłopaka. - Dobrze wiesz o czym mówię!
-Nie, chyba jednak nie. Ja jeszcze mam
równo pod sufitem.
-A twoja gitara to co? - chłopak
trochę spoważniał przyznając dziewczynie rację. Chwilę jeszcze
powygłupiali się z aparatem robiąc mnóstwo śmiesznych i
ciekawych zdjęć. Para nawet nie zauważyła, kiedy zrobiło się
ciemno. Spędzili ze sobą dużo czasu i Naomi wcale to
nie przeszkadzało, Tom też wydawał się być zadowolony z ich
spotkania.
Spacerowała po parku wspominając
ostatni wieczór z uśmiechem na twarzy. W prawej dłoni trzymała
aparat, ale myśli zawładnęły nią tak, że w ogóle zapomniała
po co tu przyszła. Chodząc po deptaku rozmyślała głównie o
osobie, która tamtego dnia bardzo ją zaskoczyła. Naomi nigdy nie
myślała, że pozna bliżej kogoś kogo zna cały świat, a tym
bardziej, że spędzi z nim tak cudowny czas. Blondynka wróciła do
domu bez zdjęć z dzisiejszego dnia. Włączyła komputer i po raz
kolejny zaczęła przeglądać album zatytułowany datą tego
wydarzenia. Na początku była panorama Magdeburga z kilku
perspektyw, a później zaczynały się te, które wywoływały
uśmiech na twarzy nastolatki. Zamyślony Tom spoglądający przed
siebie i kolejne już bardziej „na luzie” gdy razem pozowali do
zdjęć wygłupiając się i dobrze przy tym bawiąc. Kto by
pomyślał, że ona i Tom Kaulitz spędzą ze sobą takie piękne
chwile? Dziewczyna leżąc na swoim, jak zwykle, nie pościelonym łóżku
i przeglądając wszystkie foldery ze zdjęciami trafiła na
„gwiazdka z tatą”. Tak, to też było piękne wspomnienie.
Zazwyczaj podczas świąt byli dziadkowie ze strony matki, babcia od
taty, ona, matka z wujkiem i brat. Ojca nigdy nie było, bo zawsze w
tym okresie wysyłano go gdzieś na kolejne misje. Wtedy było
inaczej.
-Oddawaj to, złośliwa małpo! -
denerwował się mały Arthur chcąc wyrwać swojej młodszej
siostrzyczce prezent, który znalazł pod choinką. Naomi drocząc
się z nim, w pewnej chwili zamarła w bezruchu. Wszyscy usłyszeli
skrzypnięcie zamka w drzwiach, a w wejściu ukazał się Josef
Meyer, któremu udało się wrócić wcześniej na to piękne święto.
Dzieciaki widząc swojego tatusia rzucili się mu na szyję, a zaraz
po nich kolejni członkowie rodziny. Wielki, jak się wtedy zdawało
małej dwójce tata, uśmiechnięty i rozdający prezenty każdemu po
kolei, wyglądał na bardzo zadowolonego. W końcu podszedł do
swojej ukochanej córeczki wręczając średniej wielkości pudełko
owinięte w ozdobny papier z zabawnymi reniferami.
-To dla ciebie. - powiedział
całując małą blondynkę w czoło. Dziewczynka z wielkim
zainteresowaniem rozrywała papier. W końcu zadowolona wyjęła swój
prezent.
-Aparat? - zdziwiła się.
-Tak, od teraz razem będziemy
uwieczniać wszystkie chwile warte zapamiętania. - szepnął i
puścił oczko zdziwionej, ale bardzo szczęśliwej dziewczynce. Ta
nie marnując ani chwili szybko przyłożyła aparat do oka i zrobiła
swoje pierwsze zdjęcie ojcu.
-To jest coś, co na pewno
zapamiętam. - uśmiechnęła się dziewczynka, przytuliła się i
pobiegła pochwalić się reszcie rodziny.
Naomi widząc to zdjęcie, które miała
zarówno i w komputerze, jak i wyrobione stojące w specjalnie
przyozdobionej ramce, znowu uśmiechnęła się do siebie.
-Z czego się tak cieszysz? - spytała
zainteresowana matka wycierając ręce o czerwony fartuszek
przewiązany wokół pasa.
-Z niczego. - ucięła krótko
dziewczyna wracając na ziemię.
-Dziś na obiad będzie twoje ulubione
spaghetti. - oznajmiła z uśmiechem.
-Nikt nie robi go tak dobrze jak tata.
- odpowiedziała Naomi jakby z żalem, chociaż nie chciała, żeby
tak to zabrzmiało. - Ale spoko, zjem. - dodała pośpiesznie.
*
Weszła do dużego, dwupiętrowego,
białego domu bez pukania i od razu zwróciła się ku pokojowi
przyjaciółki. Jak zwykle, rodzice Christiny byli w pracy, a
blondynka siedziała u siebie z laptopem na kolanach. Naomi zawsze
była tu mile widziana i mimo, że państwo Vogel byli dość poważni
i surowi, to ją traktowali jak domownika, chociaż ta była
wychowywana na innych zasadach. Często psociła i kłóciła się z
Tiną, ale od dziecka ten dom traktowała jak swój.
-Bu! - krzyknęła wchodząc do dużego,
przestronnego i czystego pokoju.
-Debilko! - krzyknęła Christina lekko
podskakując na łóżku. - Chcesz, żebym dostała zawału?!
-Trzeba się zamykać, jak się boisz. -
wzruszyła ramionami Naomi.
-Nieważne. - zignorowała
przyjaciółkę. - Ważne, że się znalazłaś. Ty wiesz jak nas
wczoraj przestraszyłaś? - powiedziała odkładając komputer na
biurko i siadając na krześle obok.
-Przecież nic mi nie jest. - fuknęła
niebieskooka.
-Na szczęście. W ogóle, to gdzie ty
byłaś?
-Tu i tam. - odpowiedziała znów
wzruszając ramionami.
-A dlaczego nie powiedziałaś nam, że
między tobą, a matką jest aż tak źle? - dalej pytała Tina.
-A co to kurwa, jakieś przesłuchanie?
- zdenerwowała się.
-Nie, po prostu chcę wiedzieć. Nani,
porozmawiajmy.
-Rozmawiamy przez cały czas. A ty,
dobrze ci radzę, przestań bawić się w psychologa. Wszystko ze mną
w porządku, a matka jak matka.
Chwilę siedziały w milczeniu, aż w
końcu Christina podeszła do szafki nocnej i podała dziewczynie
najnowszą płytę „Red Hot Chili Peppers”. To była kolejna
pasja Naomi, tylko tą dzieliła ze swoją przyjaciółką.
Kolekcjonowały płyty CD przeróżnych zespołów. Często na różne
okazje dawały sobie właśnie krążki ulubionych artystów. Teraz
siedziały na łóżku jednej z nich, omawiając kolejne utwory.
Lubiły to, kochały muzykę i często o niej rozmawiały, a gdy
tylko jedna z nich dostała nowy album, zaraz ją omawiały.
Komentowały każde piosenki, okładki, a później wymieniały się
nowościami i plotkami o wykonawcach.
*
„Kolejna randka?”
SMS przyszedł do Naomi gdy ta zażarcie
kłóciła się z bratem o to, kto powinien posprzątać po kolacji.
Matka, która próbowała załagodzić sytuację i wujek, który w
tym czasie zabrał się do obowiązków nastolatków byli zadowoleni
z czasu razem spędzonego. Dzieci zachowywały się odpowiednio,
dopóki czterdziestolatka nie powiedziała, że powinni posprzątać.
-W dupie mam to, co myślisz. -
powiedziała już nieco bardziej spokojna Naomi.
-Spieprzaj, kretynko. Idź zmywać te
pierdolone naczynia! - krzyczał z kanapy Arthur, który siedział
wygodnie oglądając telewizję.
-Ej! - krzyknął w końcu Mark, by
rodzeństwo zwróciło na niego uwagę. - Bez takich słów! Jakby
ktoś zauważył zrobiłem to, co wy powinniście zrobić, więc
teraz możecie się już przestać drzeć. - dodał spokojnie.
-Przepraszam, wujku... - zaczął młody
brunet.
-Za tego osła. - dokończyła za brata
Naomi.
-Dziękuję za kolację. - dodał z
sarkazmem po czym już bardziej wesoło dodał: - To co? Gry
planszowe?
Dziewczyna w tej chwili zajrzała do
skrzynki odbiorczej i bardzo ucieszyła się na wiadomość, którą
tam zastała.
-Ja wychodzę. - oznajmiła odpisując
na SMS.
-Nie ma mowy! - odpowiedziała matka
wychodząc ze swojego gabinetu z kilkoma grami w rękach. - We
czwórkę zagramy w Carcassonne, El Grande albo Osadnicy z Catanu. -
oznajmiła czytając tytuły na pudełkach.
-Mamo, idę na randkę. - powiedziała
ostrożnie blondynka trzymając palec na przycisku „wyślij”.
-Przełożysz ją. - powiedziała
wzruszając ramionami. - To którą grę wybieramy? - zwróciła się
do Marka i Arthura.
-El Grande! - odpowiedzieli
jednogłośnie śmiejąc się.
-No, siadaj. Gramy. - odwróciła się
do córki wskazując miejsce obok siebie. - Nigdzie nie idziesz.
Zostajesz i spędzasz z nami czas. - powiedziała ostrzej. Dziewczyna
zdenerwowana rzuciła torebkę obok siebie i z obrażoną miną
odpisała Tomowi.
„Przepraszam, innym razem ;/”
*
-Znowu zniszczyła moje plany. -
skarżyła się osiemnastolatka siedząc nad grobem taty i babci. -
Zawsze wszystko psuje. Tylko dlaczego akurat to, na czym na prawdę
mi zależy? Czasami mam jej dość. - chwilę rozmyślała nad tym co
może zrobić, by przynajmniej na czas wakacji oderwać się od
matki. W końcu wpadła na pewien pomysł, który postanowiła omówić
ze swoimi przyjaciółkami. Chwilę później była już w parku,
gdzie umówiła się z dziewczynami. Usiadła na ławce i z
niecierpliwością oczekiwała dwóch dobrze jej znanych twarzy.
-Mam pomysł! - oznajmiła, gdy te
usiadły obok niej czekając aż blondynka opowie wszystko powoli i z
opanowaniem. Jednak tak nie było, Naomi zaczęła chaotycznie mówić
o wakacjach i planach na najbliższe kilka tygodni.
-Uspokój się. - powiedziała powoli
Christina klepiąc przyjaciółkę po ramieniu. - Jeszcze raz powiedz
co i jak, ale wolniej.
-Ah... - westchnęła podekscytowana. -
Pamiętasz, jak wspomniałam o naszym wyjeździe? Wtedy, jak
pokłóciłam się z matką przy tobie? - zwróciła się do Sary.
-No tak, nie da się zapomnieć tamtej
„rozmowy”. - zachichotała brunetka.
-No więc serio możemy gdzieś
wyjechać. Dom mojej ciotki z Hamburga stoi pusty, bo ona jak już
wam mówiłam, wyjechała jakieś dwa tygodnie temu do Ameryki. Nie
wiem kiedy wróci, ale na pewno nie w najbliższym miesiącu. -
dziewczyny pytająco spoglądały to na siebie, to na wesołą Naomi.
- Pojedźmy tam. Będzie zajebiście. Nie wiem, na tydzień? Dwa? Ile
możecie. Wiem, że Tina później jedzie z rodzicami gdzieś tam,
ale do tego czasu jeszcze możemy się zabawić! I to nie źle!
-Nani, dobrze wiesz, że ja nie mam
tyle forsy, żeby tam tak długo zabawić. - westchnęła Sarah.
Brunetka od zawsze miała kłopoty finansowe i mimo, że na
wszystko im starczało, to na większe wydatki nie mogła sobie
pozwolić.
-A mnie rodzice nie puszczą. -
powiedziała z rezygnacją Tina.
-To wasze zaangażowanie. - narzekała
Naomi. - Tina, pogadam z twoimi rodzicami, zgodzą się, jeśli ich
namówię. Sarah, zrzucimy się! Nie trzeba nam wiele, a jak coś to
ja za ciebie zapłacę. Wiesz, że to co moje to i twoje, i na
odwrót. Dziewczyny, jest szansa na zajebiste wakacje, a wy się
zastanawiacie?!
*
Naomi bardzo spodobał się pomysł na
który wpadła zupełnie przypadkiem. Tego lata nie miała nic
zaplanowane, co było nowością. Każdego roku wyjeżdżała na
obozy bądź do rodziny, którą miała w wielu miejscach na świecie.
Tym razem postawiła na spontaniczność i właśnie teraz, gdy
pojawiła się szansa na jakiś dłuższy wyjazd poza miasto była w
stanie zrobić wszystko, by się udało. Po rozstaniu z dziewczynami,
które wybrały się jeszcze na przejażdżkę rowerem, Naomi poszła
do rodziców Christiny. Czekała ją dość męcząca rozmowa, ale
jak to mawiał jej tata: „bez ryzyka nie ma zabawy”. Odwiedziła
rodziców swojej przyjaciółki i po podaniu kilku sensownych
argumentów i obiecaniu, że Christina na pewno wróci do czasu
rodzinnego wyjazdu i, że nie będzie większych imprez, zgodzili
się. Następnie udała się do pani Schmidt, której nie trzeba było
długo przekonywać. Najczęściej dobrze dogadywała się z mamą
Sary, bo ta była bardzo młoda i często potrafiły znaleźć
wspólny język.
-Tylko obiecaj, że nie będzie
grubszych imprez. - powiedziała pani Erica podnosząc delikatnie jedną brew do
góry.
-No oczywiście. Zna mnie pani nie od
dziś. - zapewniła młodą kobietę Naomi. Gdy tylko uzyskała zgodę
szybko udała się do domu. Zostało najważniejsze: pozwolenie od
cioci. Dzwoniąc do niej nie była przekonana, czy kobieta od razu
się zgodzi, bo nie zawsze były w dobrych stosunkach. Na szczęście,
ku jej zaskoczeniu, poszło szybko. Najwidoczniej kobieta była w
dobrym humorze. Zgodziła się pod warunkiem, że dziewczyny „nie
puszczą domu z dymem”.
*
Wszystko gotowe. Ostatnia rewizja. Tak,
niczego nie brakuje. Naomi była bardzo podekscytowana tym, że udało
jej się w przypływie chwili zorganizować wszystko tak, jak powinno
być. Teraz jechała z dwójką najlepszych przyjaciółek na wakacje
do Hamburga. Bardzo dawno nie była w tym mieście i ma nadzieję, że
teraz nadrobi stracony czas wszelkimi imprezami jakie tylko się tam
odbędą. Podróż zapewne będzie nieco męcząca, ale i to robiło
na niej wrażenie. Kolejny powód do uśmiechu. Będą mogły
wygłupiać się ile będą chciały i nikt ani nic nie zabroni im
robienia głupich rzeczy. Dziewczyna z uśmiechem na twarzy zniosła
swój bagaż do samochodu.
-Ok, możesz jechać. Tylko pamiętaj:
wróć do domu cała i zdrowa. - przestrzegał wujek, który właśnie
sprawdzał czy wszystko jest z autem w porządku. Dziewczyna kiwnęła
głową na znak, że zrozumiała. Wysiadł z auta i pomógł wsadzić
walizkę do bagażnika. - Daj znać, jak już będziecie na miejscu!
- dodał, gdy dziewczyna ostrożnie wyjeżdżała z podjazdu.