-Nareszcie koniec. - westchnęła z
ulgą Sarah. Wysoka brunetka była, jak zawsze, dobrze nastawiona do
życia, przynajmniej poza domem, tam gdzie mogła się odciąć od
rodzinnych problemów. - To co robimy po tak jakże dobrze
rozpoczętym dniu?
-Nie wiem jak wy, ale ja idę się
napić. - oznajmiła Naomi. Wesoła blondynka po śmierci swojego
ojca i ukochanej babci bardzo się zmieniła, a alkohol to była jej
najlepsza broń przed wspomnieniami.
-Nani, nie przesadzasz trochę? -
zaniepokoiła się Christina. Najrozsądniejsza z całej trójki.
Inteligentna i ukochana córeczka rodziców, zawsze opiekowała się
swoimi najlepszymi przyjaciółkami, które traktowała jak siostry.
- Piłaś przed przyjściem na zakończenie roku szkolnego. Myślę,
że już wystarczy.
-Tina, wyluzuj. Są wakacje! -
wykrzyczała trochę wypita blondynka. - Idziemy się zabawić. -
oznajmiła i pociągnęła za ręce swoje przyjaciółki w stronę
swojego ulubionego audi.
-O nie, nie. - zaniepokoiła się Sarah
i zabrała kluczyki od auta swojej przyjaciółce. - Ty nie
prowadzisz. Co jak co, ale pożyć to ja jeszcze chce.
*
Magdeburg był dużym miastem, ale
dziewczyny miały już swoje sprawdzone kluby i bary, dlatego rzadko
udawały się do czegoś „niesprawdzonego”. Teraz siedziały przy
jednym ze stolików w prinzzclub i piły kolejne drinki. Naomi
wyciągnęła przyjaciółki na parkiet i zaraz tańczyły z jakimiś
nieznanymi. Dwie były kompletnie pijane i tylko Tina trzymała się
na nogach co pozwalało jej kontrolować pozostałe. Lubiła
tego typu zabawy, ale wiedziała, że w końcu dziewczyny tak się
upiją, że nie wiadomo czy dojdą do domu o własnych siłach,
dlatego ona wolała nad wszystkim panować. W końcu zmęczone
osiemnastolatki postanowiły wyjść z klubu, a Tina uznała, że
wszystkie powinny już wrócić do domu. Po wielu próbach, w końcu
udało jej się skierować przyjaciółki w stronę domów. Blondynka
w takich chwilach cieszyła się, że ona i Sarah mieszkają blisko
siebie. Gorzej było z Naomi, ale i z tą sprawą dziewczyna sobie
poradziła. Wysłała wiadomość do Arthura, brata swojej
przyjaciółki, na którego w takich chwilach zawsze można było
liczyć.
-Nani, ja i Lulu wsiadamy w tą
taksówkę, a ty tu zostajesz i czekasz na Arthura, jasne? -
powiedziała pokazując samochód stojący obok nich.
-Jasne, jasne. O mnie się nie martw. -
powiedziała machając ręką. - Dam radę. Jedź, bo Lulu chyba
zaraz zwymiotuje. - powiedziała krzywiąc się na widok
przyjaciółki.
Naomi zaczęła się nudzić czekając
na brata, dlatego postanowiła dostać się do domu sama, tym razem
bez pomocy Arthura. Lekko chwiejnym krokiem właśnie przechodziła na
czerwonym świetle i gwałtownie, kilka centymetrów od niej,
zatrzymał się czarny Cadillac. Wokoło nie było widać żywej
duszy, a ulicę oświetlało kilka lamp. Nani ze zdziwieniem spojrzała
na wysokiego bruneta, który najwyraźniej nie był zadowolony z
tego, że musiał się zatrzymać.
-Zwariowałaś dziewczyno?! Mogłem z
ciebie zrobić placek! - zdenerwowany chłopak podszedł bliżej
nieznajomej i trochę się uspokoił.
-A rób co chcesz. - westchnęła
bezradnie blondynka.
-Wszystko w porządku? - zapytał
zdezorientowany.
-Nie. - dziewczyna zrobiła minę
smutnego dziecka. - Brat o mnie zapomniał.
-Słucham?
-Chcę wrócić do domu. - powiedziała
jak mała dziewczynka. Chłopak nie wiedział czy się wygłupia czy
serio jest z nią coś nie tak.
-Mogę cię podwieźć. - powiedział
ostrożnie.
-Świetnie. - ucieszyła się
dziewczyna. - Jedźmy. - szybko wsiadła do auta.
-Dokąd mam cię zawieźć? - spytał
chłopak zapinając pas.
-Aaa. To ty jesteś ten... no... jak on
się nazywa... ten co ma takiego brata... - plątała się
dziewczyna. - Kukiz! - dodała po namyśle. Chłopak się zaśmiał i
ponownie spytał o adres. Dziewczyna po kilku nieudanych próbach
przypomnienia sobie imion słynnych bliźniaków w końcu się
poddała i powiedziała gdzie mieszka.
*
-O kurwa. - powiedziała
blondynka łapiąc się za głowę. Pokój dziewczyny robił
wrażenie. Na ścianach było mnóstwo zdjęć, które sama zrobiła,
jednak ona nie na to zwracała teraz uwagę. Ból głowy
przypominający o wczorajszej zabawie dawał się we znaki. Arthur
zajrzał do pokoju siostry z kpiącym uśmieszkiem.
-Jak się spało? - spytał z żartem.
-Spierdalaj. - rzuciła poduszką w
brata. - Co ja wczoraj robiłam?
-Mnie się pytasz? Podwiózł cię
jakiś kolo, w sumie to nie, nie jakiś. Sławny kolo...
-Słucham? Co ty bredzisz? Już z rana
jarasz? - dziewczyna leżąc w łóżku napisała SMS do
przyjaciółek, które zapraszała na śniadanie, pomijając, że
była godzina 14.
-No serio. Z resztą... co ja ci będę
opowiadał... sama wiesz lepiej, prawda? - zaśmiał się i uciekł
przed kolejnym zamachem poduszką.
Naomi po porannych czynnościach i
wypiciu dwóch szklanek aspiryny siedziała w ogrodzie, który
znajdował się za domem. Wielka przestrzeń przepełniona kwiatami i
tym jednym, ulubionym drzewem, pod którym uwielbiał spędzać czas
jej tata. Ona też je lubiła. Często go wspominała, co było
trudne, ale przyjemne. Tęskniła za nim i w jakiś sposób swoim
zachowaniem nadrabiała brak jego osoby. Teraz tęskniła jeszcze
za kobietą, bardzo ważną w jej życiu: babcią. To była jedyna osoba płci żeńskiej z rodziny, która była dla niej tak ważna. Tata i jego mama
to były osoby, które kochała najbardziej. Z matką nie potrafiła
się porozumieć od śmierci ojca, a brat to brat. Teraz dziewczyna
siedziała na ławce z laptopem na kolanach, gdy zadzwonił telefon.
Odebrała nie patrząc na wyświetlacz.
-Halo? - powiedziała zajęta
przeglądaniem sieci.
-Cześć. Chciałem sprawdzić czy
żyjesz. - odezwał się męski, lekko zachrypnięty głos.
Dziewczyna bardzo się zdziwiła, bo raczej nie znała tego chłopaka.
-Tak, żyję. Chyba. - powiedziała bez
przekonania biorąc kolejny łyk redbulla. - A kto mówi?
-Chłopak, który mało cię nie
skasował i przy okazji zapewne uratował ci życie. - nieznajomy był
rozbawiony całą sytuacją, jednak dziewczynie nie było do śmiechu,
bo niczego nie pamiętała. - Tom. - oznajmił, gdy przez dłuższy
czas nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
-Aaa! - uśmiechnęła się dziewczyna.
Pamiętała bardzo mało, jak przez mgłę, ale chyba kojarzyła
gościa. Sławny Tom... połączyła fakty - pan Kaulitz.
-Ohoho! Jakoś się trzymasz! - mówiła
uśmiechnięta Christina wchodząc do ogrodu, za nią szła troszkę
mniej zadowolona z życia Sarah. Naomi gestykulując pokazała, że rozmawia przez
telefon i zaprosiła je do siebie.
-Dokładnie. Dałabyś zaprosić się
na drinka? - zażartował.
-Praktycznie w ogóle się nie znamy, a
ja do teraz nie miałam pojęcia jak się nazywasz, a ty już chcesz
się ze mną umówić? - spytała z uśmiechem blondynka na co
przyjaciółki zrobiły zdziwione miny i dalej przysłuchiwały się
rozmowie.
-Na pewno na tym nie stracisz. -
odpowiedział pewny siebie.
-Chętnie. - odpowiedziała bez
namysłu. - Ale może zamiast drinka wybierzemy się na coś bez
procentów?
-Zgoda. Do zobaczenia w Leo's Schlemmer
Bistro?
-Brzmi lepiej. Do zobaczenia. -
rozłączyła się i od razu usłyszała dziesiątki pytań od swoich
przyjaciółek. Dziewczyna odłożyła telefon na stolik obok i
wszystko spokojnie opowiedziała. Nie było tego zbyt dużo, bo nie
pamiętała za wiele, a praktycznie nie pamiętała nic, jednak jedno
wiedziała na pewno, właśnie umówiła się z jednym z Tokio Hotel.
*
Naomi stała przed dużym lustrem w
swoim pokoju i przymierzała kolejne ubrania. Jak zawsze nie mogła
się zdecydować czy nałożyć coś eleganckiego czy może coś
bardziej na luzie? Przeglądając się w lustrze i myśląc jak
zrobić na chłopaku dobre wrażenie, do pokoju wszedł Arthur.
-A ty co? Do cyrku się szykujesz? -
zaśmiał się cwaniacko opierając się o framugę drzwi. - Przykro
mi, ale chyba nawet tam cię nie zechcą.
-Spieprzaj. - odcięła krótko
blondynka.
-Randka? - powiedział bardziej
poważnie. - To chłopak jeszcze nie uciekł? - dziewczyna ignorowała
bruneta przymierzając kolejną sukienkę. -Wyglądasz jak... -
chłopak przerwał i zdziwił się na dźwięk otwieranych drzwi.
-Mama? - również zdziwiła się
Naomi. - To ona nie miała wrócić za kilka dni?
-A co do tej pory udałoby ci się
przekupić mnie tak, żebym nie powiedział w jakim wstanie wróciłaś
dziś w nocy? - chłopak kolejny raz szyderczo się uśmiechnął i
poszedł przywitać się z rodzicielką.
-Arthur! - przestraszona blondynka
wybiegła za bratem krzycząc i grożąc mu jednocześnie.
Niestety osiemnastolatki nie zadowolił
widok trzech walizek matki w dużym, przestronnym i jasnym salonie.
Nigdy nie miała z nią dobrego kontaktu, ale kiedy zmarł jej ojciec
a później babcia sytuacja między nimi pogorszyła się jeszcze
bardziej. Dziewczyna sztywno przywitała się z matką i wróciła do
swojego pokoju, przedtem posyłając bratu ostrzegawcze spojrzenie. Po
dość długim czasie udało jej się dobrać odpowiedni strój i
makijaż.
-Tak, nie za wulgarnie i nie za
"cukierkowato". - powiedziała pod nosem patrząc na odbicie w lustrze.
Kiwnęła do siebie głową i zaczęła pakować wszystkie potrzebne
rzeczy do swojej ulubionej dużej, czarnej torby.
-A gdzie ty się wybierasz? - spytała
zdziwiona matka siadając na łóżko córki, tym samym z niesmakiem
oglądając pokój w którym – jak zawsze – rządził bałagan.
-Na randkę. - oznajmiła szukając
telefonu pod wszystkimi możliwymi poduszkami w tym pomieszczeniu.
-Nie było mnie prawie dwa tygodnie, bo
musiałam wyjechać w sprawie służbowej, a ty zamierzasz gdzieś
teraz wyjść? I znowu z tym Adrianem?
-Mamo, Adrian to przeszłość. -
uspokoiła matkę osiemnastolatka coraz bardziej denerwując się
tym, że nie może znaleźć telefonu. - A poza tym miałaś
przyjechać dopiero we wtorek.
-Powinnaś się cieszyć, że udało mi
się wrócić wcześniej. Dlatego oczekuję, że po tak długiej
mojej nieobecności ten dzień spędzimy razem. - powiedziała
stanowczo Stefanie.
-Mamo, na prawdę nie mam czasu. -
powiedziała zadowolona z telefonem w ręku. - wychodzę, a jeśli
tak nagle coś ci się przestawiło z wspólnym spędzaniem czasu, to
musisz to przełożyć na inny dzień albo po prostu spędźcie go
beze mnie.
-Nie ma mowy. Rodzina jest ważniejsza
dlatego teraz zadzwonisz do tego chłopca i przełożysz wasze
spotkanie.
-Mamo, daj spokój. Jakoś nigdy cię
nie obchodziliśmy, a ty mi tu teraz wypalasz z jakimś spędzaniem
czasu razem. Zawsze było oddzielnie i było dobrze.
-Dość tego! Zostajesz w domu i ani
słowa więcej! Rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza, tylko
wy nie potrafiliście tego docenić! Teraz razem spędzimy ten
wieczór w miłym nastroju! Zejdziesz na dół i będziesz się
świetnie bawić razem ze mną, wujkiem i swoim bratem!
-Ty w ogóle słyszysz, co ty mówisz?!
- bulwersowała się blondynka. - Daj sobie spokój. To, że nie ma
już ani taty ani babci, nie odpokutujesz teraz jakąś wspólną
kolacją! - obie zamilkły i patrzyły na siebie w napięciu.
Zdenerwowana czterdziestolatka wstała i ruszyła ku drzwiom. -
Kolacja za niecałe dziesięć minut. Idź przywitać się z wujkiem.
Pięknie piszesz! Także piszę opowiadania, ale chyba nie tak dobrze jak ty... :):) Może się poznamy? ;) www.very-optimistic.blogspot.com
OdpowiedzUsuńFabuła ogólnie ciekawa, bohaterki też, tylko szkoda, że tak wszystko szybko opisujesz. Hahah, to Tom! Suuuuuper <3 A matka Naomi... -.- Czekam na ciąg dalszy! :)
OdpowiedzUsuń