niedziela, 9 września 2012

1; wakacje czas rozpocząć!

Hej! Umieszczam pierwszy rozdział. Jest to pierwsze opowiadanie, które piszę w narracji 3-osobowej, więc proszę o wyrozumiałość. Jednak, jeśli ktoś ma jakiekolwiek uwagi - pisać śmiało. Bardzo chętnie poczytam, jeśli będą jakoś uzasadnione ^^ Nie to, żebym nie lubiła pozytywnych komentarzy - takie mnie jeszcze bardziej motywują do działania ;] No więc zaczynamy, a jeśli ktoś chciałby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, a jeszcze mnie o tym nie poinformował, to najlepiej robić to pod zakładką "info o nn".

-Nareszcie koniec. - westchnęła z ulgą Sarah. Wysoka brunetka była, jak zawsze, dobrze nastawiona do życia, przynajmniej poza domem, tam gdzie mogła się odciąć od rodzinnych problemów. - To co robimy po tak jakże dobrze rozpoczętym dniu?
-Nie wiem jak wy, ale ja idę się napić. - oznajmiła Naomi. Wesoła blondynka po śmierci swojego ojca i ukochanej babci bardzo się zmieniła, a alkohol to była jej najlepsza broń przed wspomnieniami.
-Nani, nie przesadzasz trochę? - zaniepokoiła się Christina. Najrozsądniejsza z całej trójki. Inteligentna i ukochana córeczka rodziców, zawsze opiekowała się swoimi najlepszymi przyjaciółkami, które traktowała jak siostry. - Piłaś przed przyjściem na zakończenie roku szkolnego. Myślę, że już wystarczy.
-Tina, wyluzuj. Są wakacje! - wykrzyczała trochę wypita blondynka. - Idziemy się zabawić. - oznajmiła i pociągnęła za ręce swoje przyjaciółki w stronę swojego ulubionego audi.
-O nie, nie. - zaniepokoiła się Sarah i zabrała kluczyki od auta swojej przyjaciółce. - Ty nie prowadzisz. Co jak co, ale pożyć to ja jeszcze chce.
*
Magdeburg był dużym miastem, ale dziewczyny miały już swoje sprawdzone kluby i bary, dlatego rzadko udawały się do czegoś „niesprawdzonego”. Teraz siedziały przy jednym ze stolików w prinzzclub i piły kolejne drinki. Naomi wyciągnęła przyjaciółki na parkiet i zaraz tańczyły z jakimiś nieznanymi. Dwie były kompletnie pijane i tylko Tina trzymała się na nogach co pozwalało jej kontrolować pozostałe. Lubiła tego typu zabawy, ale wiedziała, że w końcu dziewczyny tak się upiją, że nie wiadomo czy dojdą do domu o własnych siłach, dlatego ona wolała nad wszystkim panować. W końcu zmęczone osiemnastolatki postanowiły wyjść z klubu, a Tina uznała, że wszystkie powinny już wrócić do domu. Po wielu próbach, w końcu udało jej się skierować przyjaciółki w stronę domów. Blondynka w takich chwilach cieszyła się, że ona i Sarah mieszkają blisko siebie. Gorzej było z Naomi, ale i z tą sprawą dziewczyna sobie poradziła. Wysłała wiadomość do Arthura, brata swojej przyjaciółki, na którego w takich chwilach zawsze można było liczyć.
-Nani, ja i Lulu wsiadamy w tą taksówkę, a ty tu zostajesz i czekasz na Arthura, jasne? - powiedziała pokazując samochód stojący obok nich.
-Jasne, jasne. O mnie się nie martw. - powiedziała machając ręką. - Dam radę. Jedź, bo Lulu chyba zaraz zwymiotuje. - powiedziała krzywiąc się na widok przyjaciółki.

Naomi zaczęła się nudzić czekając na brata, dlatego postanowiła dostać się do domu sama, tym razem bez pomocy Arthura. Lekko chwiejnym krokiem właśnie przechodziła na czerwonym świetle i gwałtownie, kilka centymetrów od niej, zatrzymał się czarny Cadillac. Wokoło nie było widać żywej duszy, a ulicę oświetlało kilka lamp. Nani ze zdziwieniem spojrzała na wysokiego bruneta, który najwyraźniej nie był zadowolony z tego, że musiał się zatrzymać.
-Zwariowałaś dziewczyno?! Mogłem z ciebie zrobić placek! - zdenerwowany chłopak podszedł bliżej nieznajomej i trochę się uspokoił.
-A rób co chcesz. - westchnęła bezradnie blondynka.
-Wszystko w porządku? - zapytał zdezorientowany.
-Nie. - dziewczyna zrobiła minę smutnego dziecka. - Brat o mnie zapomniał.
-Słucham?
-Chcę wrócić do domu. - powiedziała jak mała dziewczynka. Chłopak nie wiedział czy się wygłupia czy serio jest z nią coś nie tak.
-Mogę cię podwieźć. - powiedział ostrożnie.
-Świetnie. - ucieszyła się dziewczyna. - Jedźmy. - szybko wsiadła do auta.
-Dokąd mam cię zawieźć? - spytał chłopak zapinając pas.
-Aaa. To ty jesteś ten... no... jak on się nazywa... ten co ma takiego brata... - plątała się dziewczyna. - Kukiz! - dodała po namyśle. Chłopak się zaśmiał i ponownie spytał o adres. Dziewczyna po kilku nieudanych próbach przypomnienia sobie imion słynnych bliźniaków w końcu się poddała i powiedziała gdzie mieszka.
*
-O kurwa. - powiedziała blondynka łapiąc się za głowę. Pokój dziewczyny robił wrażenie. Na ścianach było mnóstwo zdjęć, które sama zrobiła, jednak ona nie na to zwracała teraz uwagę. Ból głowy przypominający o wczorajszej zabawie dawał się we znaki. Arthur zajrzał do pokoju siostry z kpiącym uśmieszkiem.
-Jak się spało? - spytał z żartem.
-Spierdalaj. - rzuciła poduszką w brata. - Co ja wczoraj robiłam?
-Mnie się pytasz? Podwiózł cię jakiś kolo, w sumie to nie, nie jakiś. Sławny kolo...
-Słucham? Co ty bredzisz? Już z rana jarasz? - dziewczyna leżąc w łóżku napisała SMS do przyjaciółek, które zapraszała na śniadanie, pomijając, że była godzina 14.
-No serio. Z resztą... co ja ci będę opowiadał... sama wiesz lepiej, prawda? - zaśmiał się i uciekł przed kolejnym zamachem poduszką.
Naomi po porannych czynnościach i wypiciu dwóch szklanek aspiryny siedziała w ogrodzie, który znajdował się za domem. Wielka przestrzeń przepełniona kwiatami i tym jednym, ulubionym drzewem, pod którym uwielbiał spędzać czas jej tata. Ona też je lubiła. Często go wspominała, co było trudne, ale przyjemne. Tęskniła za nim i w jakiś sposób swoim zachowaniem nadrabiała brak jego osoby. Teraz tęskniła jeszcze za kobietą, bardzo ważną w jej życiu: babcią. To była jedyna osoba płci żeńskiej z rodziny, która była dla niej tak ważna. Tata i jego mama to były osoby, które kochała najbardziej. Z matką nie potrafiła się porozumieć od śmierci ojca, a brat to brat. Teraz dziewczyna siedziała na ławce z laptopem na kolanach, gdy zadzwonił telefon. Odebrała nie patrząc na wyświetlacz.
-Halo? - powiedziała zajęta przeglądaniem sieci.
-Cześć. Chciałem sprawdzić czy żyjesz. - odezwał się męski, lekko zachrypnięty głos. Dziewczyna bardzo się zdziwiła, bo raczej nie znała tego chłopaka.
-Tak, żyję. Chyba. - powiedziała bez przekonania biorąc kolejny łyk redbulla. - A kto mówi?
-Chłopak, który mało cię nie skasował i przy okazji zapewne uratował ci życie. - nieznajomy był rozbawiony całą sytuacją, jednak dziewczynie nie było do śmiechu, bo niczego nie pamiętała. - Tom. - oznajmił, gdy przez dłuższy czas nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
-Aaa! - uśmiechnęła się dziewczyna. Pamiętała bardzo mało, jak przez mgłę, ale chyba kojarzyła gościa. Sławny Tom... połączyła fakty - pan Kaulitz.
-Ohoho! Jakoś się trzymasz! - mówiła uśmiechnięta Christina wchodząc do ogrodu, za nią szła troszkę mniej zadowolona z życia Sarah. Naomi gestykulując pokazała, że rozmawia przez telefon i zaprosiła je do siebie.
-Dokładnie. Dałabyś zaprosić się na drinka? - zażartował.
-Praktycznie w ogóle się nie znamy, a ja do teraz nie miałam pojęcia jak się nazywasz, a ty już chcesz się ze mną umówić? - spytała z uśmiechem blondynka na co przyjaciółki zrobiły zdziwione miny i dalej przysłuchiwały się rozmowie.
-Na pewno na tym nie stracisz. - odpowiedział pewny siebie.
-Chętnie. - odpowiedziała bez namysłu. - Ale może zamiast drinka wybierzemy się na coś bez procentów?
-Zgoda. Do zobaczenia w Leo's Schlemmer Bistro?
-Brzmi lepiej. Do zobaczenia. - rozłączyła się i od razu usłyszała dziesiątki pytań od swoich przyjaciółek. Dziewczyna odłożyła telefon na stolik obok i wszystko spokojnie opowiedziała. Nie było tego zbyt dużo, bo nie pamiętała za wiele, a praktycznie nie pamiętała nic, jednak jedno wiedziała na pewno, właśnie umówiła się z jednym z Tokio Hotel.
*
Naomi stała przed dużym lustrem w swoim pokoju i przymierzała kolejne ubrania. Jak zawsze nie mogła się zdecydować czy nałożyć coś eleganckiego czy może coś bardziej na luzie? Przeglądając się w lustrze i myśląc jak zrobić na chłopaku dobre wrażenie, do pokoju wszedł Arthur.
-A ty co? Do cyrku się szykujesz? - zaśmiał się cwaniacko opierając się o framugę drzwi. - Przykro mi, ale chyba nawet tam cię nie zechcą.
-Spieprzaj. - odcięła krótko blondynka.
-Randka? - powiedział bardziej poważnie. - To chłopak jeszcze nie uciekł? - dziewczyna ignorowała bruneta przymierzając kolejną sukienkę. -Wyglądasz jak... - chłopak przerwał i zdziwił się na dźwięk otwieranych drzwi.
-Mama? - również zdziwiła się Naomi. - To ona nie miała wrócić za kilka dni?
-A co do tej pory udałoby ci się przekupić mnie tak, żebym nie powiedział w jakim wstanie wróciłaś dziś w nocy? - chłopak kolejny raz szyderczo się uśmiechnął i poszedł przywitać się z rodzicielką.
-Arthur! - przestraszona blondynka wybiegła za bratem krzycząc i grożąc mu jednocześnie.
Niestety osiemnastolatki nie zadowolił widok trzech walizek matki w dużym, przestronnym i jasnym salonie. Nigdy nie miała z nią dobrego kontaktu, ale kiedy zmarł jej ojciec a później babcia sytuacja między nimi pogorszyła się jeszcze bardziej. Dziewczyna sztywno przywitała się z matką i wróciła do swojego pokoju, przedtem posyłając bratu ostrzegawcze spojrzenie. Po dość długim czasie udało jej się dobrać odpowiedni strój i makijaż.
-Tak, nie za wulgarnie i nie za "cukierkowato". - powiedziała pod nosem patrząc na odbicie w lustrze. Kiwnęła do siebie głową i zaczęła pakować wszystkie potrzebne rzeczy do swojej ulubionej dużej, czarnej torby.
-A gdzie ty się wybierasz? - spytała zdziwiona matka siadając na łóżko córki, tym samym z niesmakiem oglądając pokój w którym – jak zawsze – rządził bałagan.
-Na randkę. - oznajmiła szukając telefonu pod wszystkimi możliwymi poduszkami w tym pomieszczeniu.
-Nie było mnie prawie dwa tygodnie, bo musiałam wyjechać w sprawie służbowej, a ty zamierzasz gdzieś teraz wyjść? I znowu z tym Adrianem?
-Mamo, Adrian to przeszłość. - uspokoiła matkę osiemnastolatka coraz bardziej denerwując się tym, że nie może znaleźć telefonu. - A poza tym miałaś przyjechać dopiero we wtorek.
-Powinnaś się cieszyć, że udało mi się wrócić wcześniej. Dlatego oczekuję, że po tak długiej mojej nieobecności ten dzień spędzimy razem. - powiedziała stanowczo Stefanie.
-Mamo, na prawdę nie mam czasu. - powiedziała zadowolona z telefonem w ręku. - wychodzę, a jeśli tak nagle coś ci się przestawiło z wspólnym spędzaniem czasu, to musisz to przełożyć na inny dzień albo po prostu spędźcie go beze mnie.
-Nie ma mowy. Rodzina jest ważniejsza dlatego teraz zadzwonisz do tego chłopca i przełożysz wasze spotkanie.
-Mamo, daj spokój. Jakoś nigdy cię nie obchodziliśmy, a ty mi tu teraz wypalasz z jakimś spędzaniem czasu razem. Zawsze było oddzielnie i było dobrze.
-Dość tego! Zostajesz w domu i ani słowa więcej! Rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza, tylko wy nie potrafiliście tego docenić! Teraz razem spędzimy ten wieczór w miłym nastroju! Zejdziesz na dół i będziesz się świetnie bawić razem ze mną, wujkiem i swoim bratem!
-Ty w ogóle słyszysz, co ty mówisz?! - bulwersowała się blondynka. - Daj sobie spokój. To, że nie ma już ani taty ani babci, nie odpokutujesz teraz jakąś wspólną kolacją! - obie zamilkły i patrzyły na siebie w napięciu. Zdenerwowana czterdziestolatka wstała i ruszyła ku drzwiom. - Kolacja za niecałe dziesięć minut. Idź przywitać się z wujkiem.

2 komentarze:

  1. Pięknie piszesz! Także piszę opowiadania, ale chyba nie tak dobrze jak ty... :):) Może się poznamy? ;) www.very-optimistic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabuła ogólnie ciekawa, bohaterki też, tylko szkoda, że tak wszystko szybko opisujesz. Hahah, to Tom! Suuuuuper <3 A matka Naomi... -.- Czekam na ciąg dalszy! :)

    OdpowiedzUsuń