piątek, 28 września 2012

2; tęsknie...

Brak weny... totalny brak. Na szczęście mam kilka rozdziałów napisanych na zapas. Uh... już zaraz koniec miesiąca, czy Wam też on tak szybko zleciał? Inna sprawa, że był kompletnie beznadziejny... 
No i na razie szału nie ma, coś chyba nikt nie czyta tego opowiadania... mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni! No i oczywiście czekam na komentarze z Waszymi opiniami i radami :)

Dziewczyny leżały na trawie w swoim ulubionym parku, który od zawsze był ich miejscem schadzek. Tam zawsze się umawiały gdziekolwiek miały iść, to tu się poznały i były przywiązane do tego miejsca.
-Ta debilka wymyśliła sobie, że będziemy jeść takie kolacje w każde soboty. - powiedziała zdenerwowana Naomi.
-No, ale co teraz z Tomem? - dopytywała się Sarah. - Odzywał się?
-Coś ty, pewnie dał sobie spokój. - odpowiedziała zrezygnowana.
-Z której strony nie patrzeć, to dałaś mu kosza. - stwierdziła Christina.
-Dzięki Tina, od razu mi lepiej. - odgryzła się z sarkazmem Naomi.
-Spokojnie, kochanie. - powiedziała Sarah odczytując kolejnego SMS od swojego chłopaka. - Jesteś na tyle zajebista, że niedługo znajdziesz kogoś lepszego.
-Czy ja wiem, czy jest ktoś lepszy od samego Toma Kalitza? - rozmarzyła się Christina przegryzając dolną wargę. Wszystkie jak na komendę się zaśmiały. - Nie martw się, Nani. - pocieszała. - Jeszcze zadzwoni. To raczej nie jest taki facet, który od razu daje sobie spokój.
-Mh... - poparła ją brunetka.
-A ty z tym swoim Adamem nie możesz się rozstać nawet na chwilę, bo od razu cię sprawdza? - spytała poirytowana Naomi.
-Nie sprawdza. Po prostu nie możemy bez siebie żyć. - stwierdziła spokojnie Sarah. - To jest miłość, kochanie. Może kiedyś mnie zrozumiecie.... - znowu zaśmiały się wszystkie razem. Wszystkich rozbrajał przemądrzały ton Lulu, a mówiła tak tylko wtedy, kiedy wiedziała coś na pewno, ale nikt nigdy nie brał wtedy tego na poważnie.
*
Naomi często odwiedzała grób ojca, a od niedawna również i babci. Jak miała jakiś problem, to zwracała się właśnie do nich, oni zawsze ją rozumieli. Na szczęście spoczęli obok siebie, co ułatwiało jej porozumiewanie się z nimi. Lubiła im opowiadać co u niej, jakie ma plany na najbliższe dni i co dzieje się w jej życiu uczuciowym. Nawet jak żyli, to nigdy jej nie oceniali i może dlatego nawet po śmierci lubiła z nimi „rozmawiać”. Wracając z cmentarza robiła zdjęcia. Uwielbiała się w tym zatracać i choć na chwilę zapomnieć o swoich zmartwieniach. Wtedy myślała tylko o tym jak wyjdzie dane zdjęcie i które ujęcie będzie lepsze. Czasami przypominała sobie swoje pierwsze lekcje fotografii, których udzielał jej tata. To wprawiało ją w dobry nastrój, a do domu wracała wyciszona i w świetnym humorze.
-Co my teraz zrobimy. - lamentowała matka, gdy blondynka weszła do domu, chowając do torby aparat. - Trzeba zadzwonić do adwokata... - dziewczyna zdezorientowana spojrzała na brata, który miał rozcięta wargę, sine oko i trzymał worek z lodem na głowie. Wiedziała już, że Arthur znowu ma kłopoty.
-Co tym razem? - spytała spokojnie dziewczyna siadając obok brata i włączając telewizję.
-Gówno. - syknął brat zabierając pilot. W tym momencie do domu wszedł wujek Mark, który pomagał im po śmierci swojego brata, Josefa. Pełnił rolę takiego drugiego ojca, co nie zawsze podobało się dzieciakom, jednak potrafili docenić to, jak się poświęca.
-No, no, kolego. - pokręcił głową z dezaprobatą Mark. - Pobicie? Dawno tego nie było.
-No, no, kolego. - przedrzeźniała Naomi. - Wpadłeś, znowu. - powiedziała już trochę bardziej poważnie. Po chwili udała się do swojego pokoju chcąc ominąć kolejnego wykładu wujka na temat tego, jaki jej brat jest zdemoralizowany i co teraz przeżywa nasza matka. Po chwili słyszała ze swojego pokoju krzyki całej trójki dobiegające z kuchni, jadalni i salonu. Najpierw matka znów zaczęła lamentować, później zdenerwowany Arthur zaczął się wydzierać, żeby dali mu spokój, a na koniec wujek skarcił dziewiętnastolatka za to, jak się odzywa do matki. Po dłuższej chwili wszyscy zamilkli i dało się słyszeć zamykające drzwi. Pewnie pojechali do adwokata. Naomi całkowicie odłączona od świata ze słuchawkami w uszach, siedziała na łóżku z laptopem na kolanach przeglądając kolejne strony plotkarskie i portale społecznościowe.
-Cześć. - dziewczyna zdziwiła się na widok wysokiego bruneta opierającego się o framugę drzwi. Był bardzo przystojny i miał dobry gust co do ubioru. Lubiła w nim to specyficzne poczucie humoru, ale odkąd ze sobą zerwali nie utrzymywali ze sobą kontaktu. Przynajmniej Naomi nigdy tego nie chciała.
-Co ty tu robisz? - spytała zdenerwowana osiemnastolatka szybko zdejmując słuchawki z uszu.
-Twoja mama mnie wpuściła. W przeciwieństwie do ciebie bardzo ucieszyła się na mój widok...
-Czego chcesz? - syknęła dziewczyna nie chcąc dać poznać, że się go boi.
-No wiesz... - chłopak oderwał się od framugi i wolnym ruchem skierował się ku blondynce. - Przyszedłem cię zobaczyć. - nachylając się nad nią szepnął do ucha. - Stęskniłem się.
-Odwal się. - z trudem go odepchnęła. - Nie jesteśmy już razem, mieliśmy zapomnieć o wszystkim. - dziewczyna wstała nerwowo z łóżka i siadając w bezpiecznej odległości na krześle zażądała, by wyszedł.
-Nie mogę tak po prostu zapomnieć, Naomi. - powiedział półgłosem. - Kocham cię.
-Nie, Adrian. Ty mnie nie kochasz. Lubisz bawić się ludźmi.
-Ty również, nie pamiętasz jak dobrze bawiliśmy się zaledwie kilkanaście dni temu?
-Daj spokój. - dziewczyna mówiła już dużo spokojniej, jednak nadal uważała na każde słowo, by nie powiedzieć czegoś, co będzie ją dużo kosztować. Adrian poza tym, że był zabawny nie zawsze nad sobą panował, szczególnie wtedy, gdy nie był "na haju". - Między nami nic nie ma, a teraz proszę cię, wyjdź. - wstała i podeszła do drzwi wskazując drogę nieproszonemu gościowi.
-Przecież my się kochamy. - chłopak podszedł do niej i obejmując ją, złożył delikatny pocałunek. - Prawda?
-Adrian... - przytulił ją, a ona czując jak delikatnie to robi, wiedziała już, że nie zrobi jej nic złego. - Proszę, wyjdź.
*
-Bo wiecie... On jest cudowny. Do czasu. Potrafi być opiekuńczy i zabawny zarazem. A całuje jak nikt inny na świecie. - Naomi rozmarzyła się przypominając sobie wszystkie dobre chwilę spędzone z Adrianem. Kiedyś go kochała, byli ze sobą ponad rok i było niemożliwym tak po prostu o nim zapomnieć. Teraz siedząc przy grobie ojca i babci miała mieszane uczucia co do niego, ale cieszyła się, że może to „komuś” powiedzieć. Ani Sarah, ani Christina nigdy za nim nie przepadały i mówienie im o takich rzeczach byłoby co najmniej dziwne. - Ale nie mogę z nim być. Gdy nie bierze narkotyków boję się powiedzieć cokolwiek, bo zaraz mogę spodziewać się wybuchu złości. Ale nie chce też by brał. Nie chce być z kimś kto jest uzależniony. Jakiś czas temu wybrał dragi i powinniśmy o sobie zapomnieć.
-Przepraszam, czy wszystko w porządku? - spytała starsza kobieta widząc, że dziewczynie zbiera się na płacz. Ta pani zawsze sumiennie opiekowała się grobem swojego męża, który spoczywał przy jej ojcu i babci. Czasem nawet pomagała im, gdy oni gdzieś wyjeżdżali. Przemiła kobieta zawsze lubiła Naomi, a gdy ta przychodziła na cmentarz smutna, ona próbowała z nią rozmawiać i pocieszać.
-Tak, tak, wszystko dobrze. Ja już pójdę. - zdezorientowana blondynka szybko zabrała swoją torbę i ruszyła do domu.
*
-Chyba nie chcesz do niego wrócić. - mówiła Sarah przez telefon. Wieczorne pogaduchy to była już ich tradycja. Jeśli nie widziały się przez większość dnia musiały to nadrabiać godzinnymi rozmowami wieczorem.
-Naomi... - poganiała do odpowiedzi Christina. - Nie żartuj tak nawet.
-Nie, nie chce do niego wrócić, chociaż czasami mi go brakuje. - żaliła się blondynka.
-Debilko, on jest narkomanem. - przypominała Sarah.
-A bez dragów jest zupełnie inny. Dobrze o tym wiesz. - tłumaczyła przyjaciółce Christina.
-Oj... Wiem, wszystko wiem. Ale czy wy musicie tak wszystko rozpamiętywać?
-Weź przestań chrzanić! - zbulwersowała się Sarah. - Lepiej powiedz czy Tom się odzywał.
-Noooo właśnie! - potwierdziła z entuzjazmem Tina.
-Gówno. Nie odzywał się. - powiedziała zdenerwowana Naomi. - Wszystko idzie nie tak. Zerwałam z chłopakiem z którym byłam prawie półtora roku i teraz cholernie mi go brakuje chociaż wiem, że nie mogę do niego wrócić. Arthur pewnie siedzi w areszcie, matka chce zjednoczyć rodzinę, ale to tylko jeszcze bardziej psuje wszystko co jest między nami, a chłopak z którym chciałam się umówić, przez moją chorą matkę, więcej się do mnie nie odezwie. Chociaż czego ja się spodziewałam, przecież to nie jest zwykły osiemnastolatek...
-Oj nie przesadzaj... - próbowała pocieszyć Sarah. - Wiem! Na poprawę nastroju wybierzemy się do prinzzclub!
-O nieeee! - zaprzeczyła Tina. - Ja nigdzie nie idę. Mam dość pilnowania was!
-Tak, idziemy! - zdecydowała Naomi. - Nie musisz nas pilnować, kochanie. Pełna kulturka. Dwa drinki i nic więcej.
-No właśnie, nie upijemy się! - namawiała Sarah.
-Mh... Zawsze tak mówicie. Ja nigdzie nie idę! Dobranoc! - Tina się rozłączyła, a dziewczyny postanowiły, że wybiorą się do klubu bez niej.
Dziewczyny mimo swoich postanowień nie dotrzymały słowa i zamiast dwóch drinków było ich znacznie więcej. Bawiły się dobrze do czasu, gdy przy stoliku, na samym końcu sali, zauważyły Adriana dyskretnie kupującego narkotyki. Sarah wskazując byłego chłopaka swojej przyjaciółki nie była zadowolona z tego, że go tu widzi.
-A ty chciałaś do niego wrócić? - spytała poirytowana.
-Nie chciałam, ile razy mam to powtarzać. - powiedziała zdenerwowana Naomi. - Idę go ochrzanić!
-Zostaw go! - zatrzymała blondynkę. - Nie jesteście już razem. - przypominała. - Daj sobie spokój i chodź się bawić! - pociągnęła osiemnastolatkę na parkiet, a ta, mimo protestów w końcu na chwilę zapomniała i wypiła kilka kolejnych drinków. Dziewczyna tańcząc z kilkoma nieznajomymi zauważyła, że Adrian się na nią patrzy. Czuła się skrępowana, ale za radą przyjaciółki, dała sobie spokój i starała się nie zwracać na niego uwagi. Tym razem dziewczyny do domu wróciły o własnych siłach, jednak Sarah nie chcąc pokazywać się tak ojczymowi, tej nocy spała u Naomi. Nie chciała wracać do swojego domu. Ani teraz, ani nigdy. Nienawidziła ojczyma za to, że swoją agresję wyładowuje zazwyczaj na niej lub na jej matce, której nie znosiła tak samo, za to, że nigdy nie potrafiła się mu sprzeciwić. W domu przebywała najrzadziej jak się dało i tak praktycznie nie zwracano tam na nią uwagi, a jak już była to obrywała za wszystko co zrobi. Nie zawsze najgorsze były krzywdy fizyczne jakie wyrządzał jej ojczym, ale te psychiczne, które czasami bolały bardziej niż nie jedno uderzenie. Gdy była mniejsza brała do serca wszystko co powiedział, wówczas nie bił Sary, tylko obrażał. Teraz, gdy podrosła, nienawidziła kolesia najbardziej na świecie i niezbyt przejmowała się jego opinią, bo rzadko go słuchała.
-Dobra, to ty śpisz od od drzwi! - Naomi szybko wskoczyła na swoją połowę łóżka w jej sypialni i chowając się pod kołdrą zdała sobie sprawę, że wyścig do łazienki już przegrała. - Ej! To nie fair! - na żarty obrażała się blondynka.

4 komentarze:

  1. Jak to brak komentarzy?!
    Jestem pierwsza? No i bardzo dobrze, bo mogę ci powiedzieć jako pierwsza, że masz niesamowity talent do pisania. Z każdym przeczytaniem zdaniem chce się czytać więcej i więcej. Dlatego informuj mnie o nowych odcinkach na gg[36571035] bądź na którymś z moich blogów ;)[wir-bleiben-immer.blogspot.com ; von-jetzt-an.blogspot.com]
    Pozdrawiam, i życzę powrotu weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :-)
    Odżyłam i wracam z nowym odcinkiem na:http://not-happy-end.blogspot.com/ :-)
    Zapraszam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie szesnastka, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń